Wyjazd do pracy we Francji z rodziną to żaden problem – historie naszych fizjoterapeutów
Wielu fizjoterapeutów, którzy zgłaszają się do nas dziwi, że pracodawcy we Francji są otwarci na zatrudnienie pracownika, który ma przenieść się z Polski wraz z rodziną. Niepotrzebnie zakładają, że wyjazd z żoną lub mężem, a tym bardziej z dziećmi, może stanowić przeszkodę w podjęciu pracy za granicą. Tymczasem z punktu widzenia francuskiego pracodawcy, poza koniecznością zorganizowania większego lokum, przyjazd całej rodziny ma też swoje plusy. Pracownik, który docelowo będzie miał na miejscu bliskich, prawdopodobnie łatwiej odnajdzie się w nowym miejscu i zostanie dłużej, co jest pożądane przez pracodawców.
W ciągu ostatnich kilku lat pomagaliśmy znaleźć zatrudnienie różnym osobom, w tym parom narzeczonych, małżeństwom i rodzinom 3 lub 4-osobowym. Przeczytajcie dwie historie z życia wzięte, żeby przekonać się jak wygląda praca i życie we Francji, kiedy ma się dzieci.
W pierwszej historii Hubert i Ania relacjonują dlaczego wyjechali z małymi Zosią i Asią, radzą co zrobić po przyjeździe do Francji, opisują jakie są możliwości opieki nad dziećmi i jak przebiega adaptacja dzieci w przedszkolu. W drugiej Magda i Adam opowiadają, jak po kilku miesiącach pracy we Francji dowiedzieli się, że zostaną rodzicami, jak zareagował ich pracodawca, ile trwa urlop macierzyński i na jaką pomoc socjalną mogą teraz liczyć.
Hubert, Ania z córkami: Zosia (2014) i Asia (2016):
Zdecydowaliśmy się z żoną (również fizjoterapeutką) na wyjazd do Francji, bo podobnie jak wszyscy fizjoterapeuci którzy tu przyjechali, mieliśmy dosyć pracy w Polsce na umowę zlecenie za groszowe stawki godzinowe lub umowę o pracę na sumę, co woła o pomstę do nieba. Nie mieliśmy również ochoty dłużej ciągnąć kilku „prac” naraz, żeby zaczynać z samego rana i zmieniając po drodze prace, kończyć dzień o 22:00, kiedy zjeżdżaliśmy do domu, by odprawić nianię, która z naszą wtedy kilkumiesięczną, śpiącą już córką siedziała w domu. Nic ciekawego dla świeżo upieczonych rodziców, ale trzeba jakoś wiązać koniec z końcem. Wynajem mieszkania trzeba było opłacić, rachunki, żywność itp. O funduszach na wakacje poza Polskę nie mogliśmy myśleć.
Od znajomej pary fizjoterapeutów z dzieckiem, co już we Francji byli, dowiedzieliśmy się że życie może być inne, dużo prostsze, i to bez nakładów finansowych. A i posiadanie dziecka nie jest przeszkodą, a wręcz posiadanie ich w większej ilości we Francji jest wskazane! Ale o tym potem.
Jeśli chodzi o wyjazd z całą rodziną, to najlepiej wybrać ofertę pracy od pracodawcy, który zapewnia mieszkanie (możliwie jak najdłużej 2-12msc). Oszczędzi to mnóstwo problemów administracyjnych i nakładów finansowych jakie trzeba by było ponieść szukając samemu mieszkania. […] Po co ryzykować. Ja mieszkam u pracodawcy i jestem bardzo zadowolony z warunków. Po drugie – będzie taniej! Mieszkanie od pracodawcy będzie was kosztowało niewiele. Połowę tego co byście musieli płacić na wolnym rynku. Albo i lepiej.
We Francji wszyscy się zachwycają każdym dzieckiem. Są bardzo pro rodzinni. Regularnie pytają w pracy co u dzieci, czy zadowolone są, czy wszystko w porządku itp.
Pamiętajcie jak już będziecie mieć konto bankowe francuskie to zgłosić się jak najszybciej do CPAM (Caisse primaire d’assurance maladie), by rozpocząć procedurę zakładania ubezpieczenia społecznego, nadania wam nr Securite Sociale. Numer niezbędny przy każdej wizycie u lekarza, a posiadając dzieci, będziecie u lekarzy często. Dlatego też musicie mieć ubezpieczenie dodatkowe, tzw. Mutuelle. To oni będą finansować wszystkie leki jakie będziecie kupować w aptece. Miło, nie?
Jeśli chodzi o żłobek/przedszkole to warianty weźmiemy pod uwagę dwa:
- Oboje jesteście fizjoterapeutami i „przywozicie” dziecko/dzieci z Polski? Szukajcie pracodawcy co posiada żłobek albo pomaga przy załatwieniu miejsca w żłobku. Czemu? Podobnie jak z mieszkaniem, oszczędzicie mnóstwo czasu, pieniędzy, problemów, bo pracodawca pokieruje was do odpowiednich ludzi, którzy wam wytłumaczą co, jak i dlaczego. Nie martwcie się, są tacy pracodawcy jak np. sieć szpitali publicznych AP-HP, mają placówki rozsiane po Paryżu i okolicach. I zawsze potrzebują fizjoterapeutów!
- Jedno z was jest fizjoterapeutą i będzie pracować a drugie wstępnie będzie zajmować się dzieckiem w domu? Nie ma więc ciśnienia na żłobek natychmiast, może minąć trochę czasu w międzyczasie jak będzie potrzeba zapisu do żłobka do wtedy zgłosicie się do lokalnego merostwa (francuski „urząd miasta”) z kompletem dokumentów (akty urodzenia dziecka i rodziców, książeczka zdrowia dziecka z uwzględnieniem tabelki szczepień) i dokonanie zapisu. A propos dokumentów! Zanim wyjedziecie z Polski załatwcie sobie wszystkie wasze akty urodzenia międzynarodowe (w urzędzie będą pytać jaki język), akt ślubu/rozwodu (jeżeli posiadacie) również międzynarodowy. I od razu zróbcie sobie po 5 kopii wszystkiego, bo gdziekolwiek się ruszycie wszędzie będą chcieli te dokumenty i to kopie. W przeciwnym wypadku niektóre urzędy jak np CAF, mogą zakwestionować tłumaczenie waszego polskiego aktu ślubu. Dlatego wszystkie dokumenty urzędowe na drukach międzynarodowych. To jest nie do ruszenia!
W samym żłobku/przedszkolu jest super. Koszt jest uzależniony od waszych zarobków. Wygodne, prawda? Ok 5% na każde dziecko. A nie połowa waszej pensji jak w Polsce. U nas przez 5dni roboczych była integracja a ponieważ zapisywaliśmy 2 dzieci (9miesięcy i 2 latka) to opiszę jak wyglądało to u nas. Pierwszego dnia dziecko przyprowadziliśmy na 1h i ono tam spędzało czas z Panią przedszkolanką oraz rodzicem. Po godzinie drugie dziecko w innej sali ze względu na inną grupę wiekową, ale też z rodzicem i inną panią przedszkolanką. Panie były przesympatyczne i pomocne. Drugiego dnia ta sama sytuacja ale już 2h, ale w pewnym dowolnym momencie rodzic znikał na ok 30 minut. Wtedy zazwyczaj jak nagle dziecko zdało sobie sprawę że rodzic zniknął, a została tylko ta sama sympatyczna Pani, to albo nie wydarzyło się nic, albo pojawił się mały smuteczek, który Pani natychmiast skutecznie zajęła czymś innym. Trzeciego dnia dziecko przychodzi na 4h z czego rodzic znika na 1h-1h30 i tego dnia rodzic karmi dziecko np obiadkiem który daje żłobek. Czwartego dnia zasada ta sama ale posiłek da Pani z przedszkola bez obecności rodzica. Piątego dnia rodzic tylko przyprowadza dziecko i się żegna po czym wraca po 5 godzinach. Fajnie, nie? Pytacie ok, a co z pracą w międzyczasie? No wszystko odbywa się w godzinach pracy, ale jest to dogadane z pracodawcą od początku, więc nikt nie robi problemów, że pracownika nie ma w pracy 1h-2h przez te pierwsze 2-3 dni. Wyobrażacie to sobie w Polsce? No właśnie. Po pracy możecie wybrać się do jakiego parku z dzieckiem, spotkacie mnóstwo rodzin, co wykładają się na trawie, poleżeć, pobawić się na świeżym powietrzu, zjeść jakieś owoce, loda itp. I tak codziennie.
Wasze dziecko kilku miesięczne, 1-3 letnie nie zna francuskiego? Nie ważne, nauczy się w żłobku/przedszkolu. Poważnie. Zdziwicie się jak po paru miesiącach chodzenia tam wróci do domu i będzie sygnalizować swoje potrzeby po francusku. Albo opowiadać francuskimi imionami kogo dzisiaj poznała. A potem jak będzie mieć 4 lata to będzie wam wasze błędy językowe albo akcentowe wytykać. Poważnie – kolega opowiadał z własnych doświadczeń. Ja na razie mam spokój, to starsze ma dopiero 2.5 roku. Na razie tylko ze sprzedawcą w piekarni się wykłóca po francusku, które ciasteczko ma jej dać… Ubaw po pachy, mówię wam.
Wspominałem o CAFie. To taki francuski odpowiednik naszego MOPSU (Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej) lub podobnie, zależy kto gdzie mieszka w Polsce. Stamtąd płyną zasiłki. Tak, te słynne francuskie zasiłki, o których mówi cały świat. Mój zapis do tej szanownej instytucji trwa już 3 miesiące, jeszcze się nie zakończył, nie widzę aby miał się zakończyć, a pieniędzy stamtąd na razie żadnych też nie widziałem. Będą, wiem, ale zapomnijcie że je zobaczycie w pierwszym miesiącu po waszym przyjeździe. Nie, to trwa. Francuskiej administracji się nie przyspieszy. Żadnej. Pod tym kątem mogą śmiało brać udział w zawodach z polską administracją. Po miesiącu Wam odpiszą że coś im nie pasuje, że np. ksero aktu urodzenia niewyraźne i inną kopię chcą. Cierpliwości. Ale przynajmniej wszystkie sprawy załatwiacie listownie więc odpada potrzeba pojawiania się w urzędach, nie stoi się w kolejkach, bo ich po prostu nie ma. Proste, prawda? Ciekawe, kiedy wpadną na to u nas. Nie będę pisał o sumach zasiłków bo jest ich trochę, wysokość zależna są od ilości posiadanych dzieci, a ładnie rozpisane jest to w książce „Przewodnik Polaka pracującego we Francji”. Polecam, przydaje się tam mnóstwo informacji. Do znalezienia w internecie [1]. Jeżeli już pracujecie we Francji i dowiedzieliście się że pojawi się u was nowy członek rodziny to tym bardziej trzeba pamiętać żeby jak najszybciej poinformować o tym CAF. Wypłacają zasiłek w 7 miesiącu ciąży, a nie po narodzinach dziecka jak ma to miejsce w Polsce. Ale też wypłacają 1000. Ale Euro
Dużo by pisać, więcej by opowiadać a ja i tak chyba już przekroczyłem limit. Nie ma się czym martwić. Powodzenia! Bon courage.
Magda i Adam:
W naszym przypadku wyjazd za granicę był dosyć spontaniczną decyzją. Postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę, bo nie widzieliśmy przyszłości pracując w Polsce. Kierowała nami zarazem ciekawość, jak i pewna obawa jak sobie poradzimy. Wiadomo, że we dwójkę jest o wiele łatwiej.
O ciąży dowiedzieliśmy się, gdy zrezygnowaliśmy z jednej pracy, czekając na nową. Także byliśmy zestresowani, nie tyle samą ciążą, a raczej tym jak to wszystko tu funkcjonuje. Na dodatek nasz poziom językowy nie był jeszcze na takim poziomie jak teraz.
Po otrzymaniu oferty pracy, zdecydowaliśmy, że nie powiemy na wstępie o dziecku, tylko „jak już coś będzie widać”. Na szczęście cała ekipa była pozytywnie do nas nastawiona. Szybko się zaaklimatyzowaliśmy i zawarliśmy nowe znajomości. Mimo wszystko zadawaliśmy sobie pytanie, jak nasz szef zareaguje na tą wiadomość, tym bardziej, że byliśmy na okresie próbnym. Wiadomo jak taka sytuacja wygląda w Polsce – kobieta będąc na umowie śmieciowej nie ma w zasadzie szans na utrzymanie stanowiska. Po prostu zaryzykowaliśmy i się miło zaskoczyliśmy. Bo tutaj ciąża to żaden problem, wręcz przeciwnie, daje się też pewność, że po porodzie się wróci do pracy, aby utrzymać rodzinę (a jak wiadomo fizjoterapeutów brakuje).
Jeśli chodzi o wsparcie socjalne. Już samo to, że jest się salarie (pracownikiem etatowym) pozwala, żeby od 3 miesiąca pracować o godzinę krócej. Okres macierzyński przy pierwszym dziecku trwa 16 tygodni (6 tygodni przed porodem i 10 tygodni po porodzie). Oczywiście wcześniej można pójść na zwolnienie lekarskie (arrêt du travail), za które dostaje się pieniądze. W moim przypadku nie jest ich dużo, ale powodem jest chyba krótki staż pracy w szpitalu (dokładnie nie jestem pewna, bo to jest bardzo pogmatwane). Od 6 miesiąca ciąży ma się bezpłatne konsultacje u ginekologa, wszystkie badania, przepisane leki na receptę – trwa to bodajże do 12 dni po porodzie. Jest możliwość zapisania się do szkoły rodzenia (bezpłatnie) lub wybranie sage femme (położnej), która będzie przychodzić do domu (bezpłatnie). Do kilku dni po narodzinach dziecka dostaje się becikowe – koło 1000 euro, oraz (w przypadku pierwszego dziecka) pieniądze na maluszka do jego 3 roku życia, w zależności od dochodów. Wychodząc ze szpitala zostaje przydzielona sage femme, która składa parę wizyt w domu w celu zbadania malucha i sprawdzenia jak sobie radzą rodzice. Oczywiście jest też urlop tacierzyński, który trwa 12 dni. Po skończeniu urlopu macierzyńskiego, można powiadomić pracodawcę, że z racji opieki nad dzieckiem, chce się przejść na 80% etatu. Można wtedy pracować 4 dni pełne, bądź 3 dni pełne i 2 dni do południa. Trwa to bodajże do 5 miesięcy.
Z racji krótkiego urlopu macierzyńskiego po porodzie, trzeba się zastanowić co potem zrobić z maluchem. W naszym przypadku, gdzie jesteśmy tylko we dwójkę, musieliśmy się zapisać do żłobka. O tym trzeba już myśleć będąc w ciąży, ponieważ im później, tym może być większy problem ze znalezieniem miejsca. Nasz szpital ma żłobek szpitalny, zarówno dla pracowników jak i osób z zewnątrz. Na szczęście będąc tutaj kiné (fizjoterapeutą) mamy pierwszeństwo. Na początku nie byliśmy za bardzo przychylni do tego, by takiego bobasa wysyłać do żłobka, po różnych historiach słyszanych, co się dzieje w Polsce. W tej kwestii też się myliliśmy. Wszystkie nianie są bardzo dokładnie monitorowane, żłobki są dobrze wyposażone, co więcej w naszym dziecko będzie spędzać pół czasu w domu u niani i pół w żłobku z innymi dziećmi. Jest on podzielony na trzy grupy wiekowe, w którym każda sala jest przystosowana do prawidłowego rozwoju maluchów. Z nianią podpisuje się umowę o pracę oraz wypełnia arkusz, który umożliwia częściowy zwrot kosztów.
Wszelkie pytania administracyjne kierujemy do swojej Assistance Sociale (pracownika administracji szpitala odpowiedzialnego za kwestie socjalne) , która nam bardzo pomaga. W kwestii żłobka sama wysłała maila do Pani Dyrektor, by mnie zapowiedzieć na rendez- vous (spotkanie). Na prawdę ludzie w tym regionie są baaardzo pomocni i mili.
Francuzi spędzają dużo czasu wolnego z dziećmi na dworze. Szczególnie teraz, gdy się zrobiło ciepło, dużo rodzin można spotkać w parkach czy na placach zabaw. Dzieci są tu wychowywane „bezstresowo”, gdy jest karcone publicznie, nikt Ci nie zwróci uwagi, każdy zajmuje się swoimi sprawami.
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieje, że pomogę :) Myślę, że to tyle z tego co zaobserwowałam.
[1] Przyp. red. Przewodnik jest dostępny na stronie http://www.parabole-asso.org/pl/podziekowania