Początki we Francji, czyli jak dwóch naszych kandydatów relacjonuje swoją pracę z pacjentami
Co słychać u naszych fizjoterapeutów we Francji? Przedstawiamy krótki filmik z pracy z pacjentką od Patryka Zięby, który w lipcu wyjechał z nami do centrum rehabilitacji w Owernii oraz kilka newsów od Grzegorza Skoczke, który pracuje obecnie w szpitalu w Burgundii. Mieszkanie „za darmoszkę”, podejście Francuzów do obciążeń, poranne wysypianie się…to wszystko znajdziecie w jego relacji z wyjazdu.
Ogólnie to powolutku do przodu. Konto w banku otwarte, robota wre. Na razie nie mam jakichś dodatkowych opłat i fajnie się mieszka za darmoszkę;) Codziennie się oswajam z tutejszym systemem pracy. Pierwsze spostrzeżenia są pozytywne, bo na pewno nie ma tyle roboty co w Polsce – oczywiście zdarza się raz więcej pacjentów a raz mniej, ale generalnie wszystko do udźwignięcia:) Jedzenie dobre Elektroniczna dokumentacja pacjentów też pomaga, bo dużo tu rzeczy na gotowca da się skopiować i wkleić;) Nie ma tutaj dużo dokumentów w formie papierowej, ale rozpiski pacjentów na tydzień i na „staffy” nam asystentki drukują i czasem jakieś skierowania. Na „staffach” co wtorek staram się coś tam o każdym pacjencie powiedzieć. Czasem zdarza mi się nie zrozumieć kogoś z personelu albo z pacjentów, ale jak drugi raz zapytam to już jest ok. Niektórzy pacjenci mówią natomiast super wyraźnie i nie ma z nimi żadnych problemów. Mam ponad 40 kanałów w tv, więc włączam często, żeby coś do mnie po francusku gadało, bo na naukę średnio zostaje czasu
Dziwią tutaj też niektóre procedury ortopedyczne – z niektórych unieruchomień np. sam rezygnowałbym wcześniej, a oni jeszcze tutaj to utrzymują. Ciekawa jest też czasem rzecz z obciążaniem złamanych kończyn po rozmaitych zespoleniach – tutaj albo jest pełne obciążenie dozwolone, albo obciążanie całkiem zabronione – rzadko zdarza się, że ktoś ma napisane „appui progresif” ale nie narzekam – bo to zdejmuje ze mnie odpowiedzialność i ułatwia pracę . Kolana tną przez środek jakby nie wiedzieli, co to jest artroskopia – ja przynajmniej nie widziałem jeszcze nikogo kto miał robione cokolwiek laparoskopowo;) Robota raczej bez stresu. Jak pacjent odmawia współpracy to się pisze na transmisji, że odmówił i tyle – nikt nikogo nie ściga
Z Przemkiem i Dorotą już byłem na dwóch wycieczkach – w okolicach Clermont i Grenoble także pierwsze górki zaliczone;) Wysypiam się dobrze, bo nigdy nie pracowałem od 9.00, a że mieszkam w szpitalu to do 8.00 mogę pospać – także pozytywna nowość. O 12.00 żywego ducha tutaj nie ma, bo obiad i przerwa to rzecz święta
Ze spraw organizacyjnych został mi jeszcze tylko L’Ordre, ale załatwię to pewnie w przyszłym miesiącu. Na urlop w grudniu pewnie się wybiorę, bo będę miał jakoś 6 dni do dyspozycji. … A tak poza tym to dalsza część wdrażania się cały czas Życie płynie powolutku jak to na prowincji;)
Pozdrawiam serdecznie