Swoimi spostrzeżeniami po wyjeździe i rozpoczęciu pracy we Francji dzielą się nasi fizjoterapeuci.

Beata

pracuje jako rehabilitantka już od ukończenia Medycznego Studium Zawodowego w 1987 roku. Po 15 latach zdecydowała się na rozpoczęcie studiów na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. W październiku 2014 dzięki nam znalazła zatrudnienie w centrum rehabilitacji w Paryżu.

Słów parę jak mi się pracuje. Otóż świetnie, stale są jakieś wyzwania, nie stoję w miejscu, choć nie jest łatwo. Napiszę tak, jakbym zwracała się do koleżanek i kolegów fizjoterapeutów. Jeśli chodzi o samą pracę fizjoterapeuty to mamy spore możliwości, na tzw.STAF-ie, systematycznie omawiamy pacjentów z lekarzami, pielęgniarkami, ergoterapeutami i instruktorem gimnastyki zastanawiając się nad postępami i kierunkiem leczenia. Taka praca w ekipie. Lekarze liczą się z naszym zdaniem, pytają o naszą wizję usprawniania. Tak jest tutaj gdzie pracuję już 4 miesiąc.

Nowością dla mnie było również prowadzenie dokumentacji medycznej w komputerze. Wszystko jest do opanowania. Dodam, że pracuję w ekipie międzynarodowej, są fizjoterapeuci z Hiszpanii, Portugalii, oczywiście Francji, nawet z wysp kanaryjskich. Życzę wszystkim chętnym odwagi – bo warto spróbować. Uczcie się j. francuskiego i korzystajcie z europejskich przywilejów.

Natalia

zeszłoroczna absolwentka AWF-u w Poznaniu, która wyjechała z nami do Francji i w tej chwili pracuje w Akwitanii.

Mam 24 lata i w zeszłym roku otrzymałam tytuł magistra. Co dalej? Sami wiecie. Nie mając dodatkowych kursów i doświadczenia ciężko znaleźć pracę w Polsce. Zdecydowałam się na wyjazd do Francji. Krok odważny ale nie żałuję! Oczywiście początki nie są łatwe. Pracuję na południu Francji, gdzie mieszkańcy mówią szybko, głośno i do tego z charakterystycznym akcentem. Każdy dzień dla mnie to nowe doświadczenia, praca nad językiem ale i pełna satysfakcja.

Mój ośrodek, w którym jestem fizjoterapeutką zajmuje się osobami niepełnosprawnymi ruchowo ale i psychicznie. Są to głównie osoby na wózkach inwalidzkich z ogromnymi problemami zdrowotnymi. Praca w takim ośrodku wiąże się z dużą wyrozumiałością, odpornością psychiczną i samozaparciem. Zupełnie inaczej wygląda system pracy niż w Polsce. Rzeczywiście nasz zawód traktowany jest z szacunkiem, jako zawód medyczny. Praca od poniedziałku do piątku (140h cały etat). Współpracuję z ergoterapeutką, lekarzem prowadzącym, pielęgniarkami, psychologiem, animatorami oraz z całą ekipą osób odpowiedzialnych za czynności dnia codziennego.

Mam wrażenie, że Francuzi podchodzą do życia z większym dystansem, są bardziej uśmiechnięci i życzliwi. Moje rady: zacznij uczyć się języka francuskiego od zaraz! Dużo słuchaj i mów. Gramatyka jest najmniej ważna, liczy się komunikatywność. Uzbrój się w cierpliwość! Bonne chance!

Łukasz

w 2008 roku skończył jednolite studia magisterskie na AWF-ie we Wrocławiu. Przed wyjazdem do Francji przez 7 lat pracował w Polsce w NZOZ. Aktualnie od stycznia 2016 roku pracuje w szpitalu na oddziale rehabilitacji funkcjonalnej we wschodniej części Szampanii.

• Co Ci się najbardziej podoba, a co najmniej?

Większość to same plusy. Praca w tempie spokojnym; nie ma gonitwy, a czas na posiłek jest święty ;D Jest współpraca miedzy personelem, natomiast mniej pracuje się tutaj metodami – od tego jest głównie osteopata , wiec jak ktoś ma porobione kursy specjalistyczne będzie czuł się naprawdę dobrze. Pewnie i pacjenci również to zauważają. Nowe techniki są mile widziane i jest otwartość na nowości. Szanuje się własne zdrowie, dlatego ciężkich pacjentów nie dźwiga się samemu – lepiej zrobić trochę mniej i nie zaszkodzić niż stworzyć problem. Panuje ogólna otwartość – chociaż można też spotkać się ze stereotypowym Francuzem, ale to cena pracy w innym kraju.

• Jakich masz pacjentów, jaki jest twój rozkład dnia?

Pacjenci o profilu rożnym ? ortopedyczni, protezy (biodra, kolana, barki), problemy pourazowe, powypadkowi w trudnym stanie, stany przewlekle, problemy z kręgosłupem przeciążeniowo i z objawami neurologicznymi, udary świeże i dłużej trwające, ACL i skręcenia stawów – przekrój przez praktycznie wszystkie jednostki chorobowe od prostych po skomplikowane – podobnie jak w polskich przychodniach. Rozkład dnia 8:30-12, przerwa, a potem 13-17, co daje 7 i pół godziny. Nadliczbowe pół godziny można odbierać w dniach wolnych.

• Z kim współpracujesz w pracy? Jakie masz obowiązki? Czy są jakieś różnice w porównaniu z zatrudnieniem w polskich placówkach?

– W sumie 5 kine, każdy rehabilitant ma własnych pacjentów – co 30 min przychodzi pacjent – zwykle 2-3 pacjentów na raz ale zawsze jest czas na spokojną indywidualną pracę – zabiegi fizykoterapeutyczne jak również techniki które wykorzystujemy i ćwiczenia zalezą od nas, to kine decyduje co robi, jak długo i z jaka intensywnością.
– Jest 4 lekarzy którzy regularnie oceniają pacjentów i sugerują na co można zwrócić uwagę (zostawiają notki) – jest lekarz osteopata, lekarze regularnie przychodzą na salę fizjoterapeutów i doglądają pacjentów – osteopada również pracuje z pacjentami czasem na sali – a jak mamy wątpliwości to można pytać bez problemu, w tej kwestii jest duża różnica miedzy Polską a Francją , osteopata jak i kine uzupełniają się, to samo z innymi terapeutami – ergoterapeuci, psychomotricien, i sala sportu, gdzie są osoby odpowiedzialne za ogólną formę pacjentów – kine tutaj jest konkretnie odpowiedzialny za to, żeby rozwiązać problem strukturalny, ergoterapeuci zajmują się funkcjonalną stroną życia codziennego (nauka chodzenia, schody i inne). Jest troszkę papierków do uzupełniania, regularnie robimy bilanse pacjentów, którzy zaczynają i kończą pobyt i oczywiście procedury, które wypełniamy – więcej niż w Polsce ale wszystko jest wprowadzane stopniowo – biorą pod uwagę że jesteśmy obcokrajowcami, pacjenci są spokojni, poza wyjątkami bardzo rzadkimi – tutaj praca fizjoterapeuty jest doceniana i szanuje się kine. Jest sala w której możemy poćwiczyć po pracy oczywiście.

Trzeba być otwartym i pozytywnie nastawionym, jako że język jest barierą, normalnym jest ze ciężko jest zrozumieć pacjentów i kolegów z pracy jak mówią szybko – dla mnie jest póki co normą jak czegoś nie rozumiem, to jest proces. W końcu język mówiony różni się od formalnego. Tak to mniej więcej z mojej perspektywy wygląda. Pozdrawiam

Ola

do Francji wyjechała z rodziną: mężem oraz 3-letnią córeczką. Po roku od skończenia studiów na Uniwersytecie Medycznym im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, zdecydowała się na zmianę pracy. Od 10 miesięcy pracuje w ośrodku rehabilitacyjnym dla dzieci w regionie Rodan-Alpy.

Praca na początek nie jest najgorzej płatna w odniesieniu do polskich zarobków, za to życie jest tutaj dużo tańsze (w założeniu, że nie przeliczamy w głowie euro na złotówki 1:4). Na początku jest ciężko, bo wszystkie sprawy administracyjne zajmują dużo czasu. Warto wspomnieć, że bez konta bankowego (najlepiej z czekami, które prędzej czy później będą gdzieś potrzebne) i francuskiego numeru telefonu nie załatwi się nic, bo wszędzie te dwie rzeczy są wymagane. Dlatego najlepiej załatwić je zaraz w pierwszym tygodniu. Ale prawda jest taka, że Państwo- Francja pomaga z każdej strony. W naszej sytuacji rodzinnej szybko przyznali nam mieszkanie, pomoc finansową dla dziecka i na mieszkanie. Jeśli chodzi o szkolnictwo, dzieci od 3 roku życia mają zapewnioną opiekę całodniową w szkole.

Co do języka- znajomość jakaś musi być. Na początek niegramatyczna może wystarczyć, zrozumieją (chyba, że trafi się na bardzo zatwardziałego Francuza, który niekoniecznie chce nas zrozumieć). Polecam wyjazd rodzinny lub chociaż w gronie kogoś znajomego. Generalnie Francuzi, których znam są pomocni i otwarci, a od Polaków się tu roi, więc nie ciężko spotkać kogoś rdzennego.

Adrian

dwa lata temu skończył studia w Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy. Od września 2014 roku pracuje za naszym pośrednictwem w ośrodku rehabilitacyjnym dla dzieci niepełnosprawnych w północnej Francji w regionie Haute Normadie.

Zacznę więc może od swojego pierwszego dnia pobytu we Francji. Nigdy wcześniej nie byłem w tym kraju i byłem zaskoczony, że tak właściwie krajobraz (ten na północy) nie odbiega zbytnio od polskiego Mazowsza. Mile zaskoczony byłem podejściem Francuzów do życia. Oni z niczym się nie spieszą, ciągle się uśmiechają. Byłem zdziwiony, kiedy obce osoby na ulicy witały się ze mną. W pracy często jestem pytany czy wszystko w porządku czy czegoś potrzebuję. Muszę przyznać że są bardzo pomocni i często oferują swoją pomoc. Przede wszystkim mój współpracownik dzięki któremu moja aklimatyzacja była łatwiejsza i wydaje się, że mogę na niego zawsze liczyć.

Szokiem był dla mnie wstrząs językowy. Łatwo przyswajałem angielski więc myślałem, że z francuskim będzie podobnie. Na miejscu okazało się, że żywy język brzmi zupełnie inaczej niż język lektora czy ten na nagraniach do nauki. W związku z tym codziennie po pracy oraz w weekendy staram się uczyć nowych zwrotów. Ponadto zawsze rano podczas śniadania oglądam francuską TV, a wieczorami francuskie filmy. Praca w którą włożyłem wysiłek jest efektywna bo z tygodnia na tydzień więcej rozumiem i zauważają to także ludzie z otoczenia, którzy chwalą mnie za postępy. Co do wykonywania zawodu, trzeba powiedzieć, że tutaj praca fizjoterapeuty dzielona jest na 3 osoby: ergotherapeutę, kine i psychmotricien. W związku z tym nakład pracy jest mniejszy niż w Polsce. Mogę dobre kilka minut porozmawiać na każdym oddziale, który odwiedzę. Ze sporą częścią pacjentów nie da się osiągnąć logicznego kontaktu, dlatego też zajmuje się głównie mobilizacjami stawów, pionizacjami i rehabilitacją oddechową. Czasami mam zajęcia na basenie, chód w specjalnym chodziku zwanym strzałką oraz czynną rehabilitację ortopedyczną.

Sprzęt jest zdecydowanie na wyższym poziomie niż w Polsce i ułatwia pracę. Pionizatory robione są na miarę pacjenta z dopasowaniem do ciała. Ponadto podczas wykonywania samej pionizacji nie napocę się jak w Polsce. Każdy oddział zaopatrzony jest w specjalne siatki i podnośniki dzięki, którym pacjent jest bez problemu przenoszony z wózka na pionizator czy inne miejsce. Co do swobody działania wygląda ona tak samo jak w Polsce. Lekarz podejmuje decyzje i wypisuje skierowania, a my pracujemy zgodnie z zaleceniami. Z moich obserwacji wynika, że fizjoterapeuta jest traktowany tu na poziomie pielęgniarki, ale nawet w obecności lekarzy nie da się odczuć traktowania z góry. Generalnie uważa się tu, że fizjoterapeuta to dobry zawód.

Wyjazdu za granicę nie polecam osobom, które tęsknią za rodziną i nie lubią zmian. Tu się wszystko zaczyna od zera. Dobrze mieć jakieś hobby, które pozwoli na tym początkowym etapie spędzać wolny czas w sposób jaki się lubi. Mimo przeciwności jestem dobrej myśli i cieszę się, że podjąłem decyzję wyjazdu za granicę. Początki nigdzie nie są łatwe, a szczególnie w obcym kraju.

Kasia

wyjechała do Francji razem ze swoim partnerem Piotrem, który też jest fizjoterapeutą. Oboje ukończyli Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. Od ponad pół roku pracują w ośrodku termalno- uzdrowiskowym na południowym zachodzie Akwitanii.

A więc muszę przyznać że jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy w termach. To co mi się najbardziej podoba to godziny pracy, gdyż pracuję maksymalnie do 13.00, a czasem nawet krócej!

Daje to dużo możliwości, jeśli chodzi o korzystanie z uroków Francji, przede wszystkim jeździmy na plaże, których jest tu w okolicy bardzo dużo. Ale nie tylko, bo zwiedziliśmy już Bordeaux, Lourdes a nawet byliśmy na meczu piłkarskim w Marsylii. Jest dużo czasu popołudniami i możliwości ogrom, ponieważ trafiliśmy do pracy zlokalizowanej w bardzo fajnym miejscu na południu Francji, w niedużej odległości od granicy z Hiszpanią i 40 km do oceanu:)

Jeśli chodzi o samą pracę, to do moich obowiązków należy wykonywanie masaży oraz prowadzenie ćwiczeń rehabilitacyjnych w wodzie. Zaczynam zazwyczaj o godzinie 6 rano pierwszym masażem i do godziny 9 wykonuję około 10 masaży, następnie od 9 do 10 prowadzę rehabilitację w basenie. Zaraz po basenie mam 10-minutową przerwę, po której wracam do masaży kontynuowanych do końca dnia. Po zakończeniu ostatniego masażu oddaję tylko listę pacjentów na dany dzień i nie mam już na szczęście żadnych dodatkowych formalności:) Moimi pacjentami są osoby w wieku od 40 roku życia, głównie z chorobami reumatologicznymi oraz z zaburzeniami krążenia, chorobami żył.

Praca jest całkiem przyjemna, masaż jednego pacjenta trwa ok 10min, więc dla fizjoterapeuty jest to o tyle dobre, że nie wymaga dużego nakładu sił. Dziennie przewija się przeciętnie 20 pacjentów a więc poznaję bardzo dużo ludzi. Wiadomo, że każdy jest inny, zdarzają się pacjenci mniej i bardziej sympatyczni, ale generalnie ludzie tu są mili. Co więcej przyjeżdżają tu ludzie z różnych regionów Francji dzięki czemu poznaje różne akcenty i dialekty, bo jak się okazuje francuski francuskiemu nie równy:)

Muszę przyznać, że po przyjeździe do Francji największym szokiem był oczywiście język. Co prawda przygotowywałam się już kilka miesięcy wcześniej uczestnicząc w kursie francuskiego, ale pierwsze zetknięcie się z prawdziwym Francuzem, jego akcentem i sklejaniem słów to jest naprawdę nie do ogarnięcia. Nawet jeśli udaje się zrozumieć to, co chce nam ktoś przekazać to i tak włącza się blokada związana z mówieniem, a więc zaczyna się odpowiadać pojedynczymi słówkami, a dopiero po kilku miesiącach pobytu skleja się złożone zdania, zaczyna się jakąkolwiek konwersację. Tego niestety nie da się przeskoczyć. Nie da się dobrze nauczyć języka francuskiego dopóki nie zacznie się rozmawiać z francuzami na co dzień… W tym momencie jestem już 6 miesięcy we Francji i przyznaję że ciągle muszę się uczyć, ale porównując mój poziom języka z przed pół roku to jest ogromna różnica.

Mimo tej blokady językowej Francuzi są naprawdę mili i rozumieją to, że pierwsze miesiące są trudne dla obcokrajowców. Dają nam czas żeby się zaaklimatyzować, są bardzo pomocni i wyrozumiali, bynajmniej ja z takimi osobami spotkałam się po przyjeździe.

W tym momencie w zespole fizjoterapeutów jest dwoje Polaków, jedna Hiszpanka i jedna Francuska, ale wśród pracowników jest też kilkoro Portugalczyków i takie zderzenie z wieloma kulturami również jest ciekawym doświadczeniem.

W porównaniu z systemem pracy w Polsce jak dla mnie fizjoterapeuta we Francji (gdzie widać wciąż deficyt fizjoterapeutów) uważany jest za profesjonalistę, którego pyta się o zdanie i ten zawód jest naprawdę tutaj szanowany. Bardzo fajnym zaskoczeniem jest też 7-godzinny system pracy, co prawda pracujemy również w soboty, ale dodatkowe godziny nadliczbowe są wypłacane jako premia pod koniec kontraktu.

Jeśli zaś chodzi o minusy to poważną barierą na początku pobytu była francuska biurokracja, z którą przez pierwszy miesiąc trzeba się uporać. Przede wszystkim założenie konta w banku francuskim, wyrobienie numeru ADELI, karty zdrowia, wpis do izby fizjoterapeutów… Z każdym biurem trzeba najpierw telefonicznie lub mailowo umówić się na spotkanie, a następnie na miejscu przedłożyć wszystkie dokumenty, odpowiedzieć na masę niezrozumiałych pytań. To jest prawdziwa przeprawa dla osób które przyjeżdżają pierwszy raz i nie mówią jeszcze dobrze po francusku… Muszę przyznać, że agencja IPF była w tej kwestii bardzo pomocna i za każdym razem mogłam liczyć na jej wsparcie przy załatwianiu formalności na miejscu.

Co prawda przed podpisaniem umowy z agencją miałam wiele wątpliwości, bo to mój pierwszy wyjazd tego typu, nie miałam też znajomych, którzy pracowali już we Francji, więc nie miałam skąd zaczerpnąć informacji jak to rzeczywiście wygląda na miejscu. Jednak ostatecznie po rozmowie kwalifikacyjnej, która przeprowadzona była w bardzo ciepłej atmosferze postanowiłam zaryzykować i w tym momencie nie żałuję.

Dzięki pracy tutaj nie tylko zdobywam doświadczenie zawodowe, ale też uczę się języka, poznaję nowych ludzi, ich kulturę i zwiedzam Francję. Co więcej, z okna mam widok na palmy więc czuję się bardziej jak na wakacjach, z taką różnicą że nie płacę za te wakacje, lecz to ja czerpię korzyści finansowe:)

Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję za wszystko całej ekipie IPF:)